Mateusz na początek powiedz kilka słów o sobie i o tym, czym zajmujesz się na co dzień.

Jestem fizjoterapeutą. Na co dzień pracuję w dwóch trójmiejskich klinikach: Dental Sense Medicover oraz Rehasport Clinic. Praca w tych dwóch miejscach pozwala mi uzupełniać kompetencje i bardziej kompleksowo pomagać pacjentom. Zajmuje się również pracą ze sportowcami na obozach kadrowych, co w zależności od roku, potrafi zająć 150-200 dni. Pomimo natłoku zajęć udało mi się w 2019 roku ukończyć studia osteopatyczne, a w czerwcu bieżącego roku zacząć kolejny cykl szkoleń na Europejskiej Akademii Osteopatii w Sporcie.

A co do wyjazdów, po raz trzeci obiecałem, że to koniec 🙂

Pierwszy raz w 2012 po Igrzyskach Olimpijskich w Londynie, drugi po Igrzyskach w Rio 2016, a teraz trzeci po Tokio 🙂

 

Powiedz nam proszę czym praca w gabinecie różni się od tej, którą wykonujesz na zawodach sportowych?

Na wyjazdach jest całkiem inaczej. Ciężko zaplanować pracę w czasie obozów z żeglarzami. Warunki pogodowe potrafią pokrzyżować najlepszy nawet plan dnia. To wieje za mocno, to za mało 😉  A do zrobienia jest zawsze coś.

W klinikach mam uporządkowany system pracy. Tu pacjent jest umówiony na daną godzinę i mogę zaplanować cały cykl leczenia. Wszystko można na spokojnie opracować, skonsultować z zespołem – nie ma niespodzianek, a przynajmniej większości da się uniknąć.

 

DSM Blog 2021 10 01 IMG 05

 

Wspomniałeś, że wyjeżdżasz na zawody z żeglarzami, czy to jedyna grupa sportowców, którymi się opiekujesz?

Zawody to finał tego co dzieje się w czasie obozów treningowych i mały wycinek wyjazdów. W sporcie jestem od 2008 roku. Swoją przygodę zacząłem od pracy z kadrą szermierki i wioślarstwa, a potem lekka atletyka, kadra piłki ręcznej i teraz głównie już tylko żeglarstwo.

 

DSM Blog 2021 10 01 IMG 02Zasady kwalifikacji zawodników na igrzyska są powszechnie znane, jak wygląda to w przypadku fizjoterapeutów? Jakie wymagania trzeba spełniać by wraz z olimpijczykami pojechać na zawody?

To wszystko zależy od związków sportowych, w jakich się pracuje. Zazwyczaj jest tak, że to ilość zawodników zakwalifikowanych określa ilość personelu pomocniczego, który może jechać z daną grupą. Nie zawsze są to jasne zasady, ponieważ związek może wybrać zarówno trenera dodatkowego jak i kogoś innego, w związku z czym odbywa się to czasem kosztem fizjoterapeuty bądź innej osoby. W żeglarstwie jest to dużo czytelniej uregulowane. Związek zawsze stawia na to, by był pełen personel i zawodnicy mieli kompleksową opiekę poczynając od trenerów, lekarza a na fizjoterapeucie kończąc. Walka o akredytację nie jest łatwa i zawsze obarczona sporym stresem.

Z polskim związkiem żeglarskim współpracuję szósty rok – pierwszy raz byliśmy razem na igrzyskach w Rio De Janeiro, teraz w Tokio był nasz drugi raz, więc zobaczymy czy będzie ten kolejny 😄

A co do samych kwalifikacji do pracy w sporcie, to zawodnicy sami wiedzą kto się sprawdza, na kim mogą polegać, kto potrafi rozwiązać szybko ich problem – jak nie swoimi rękoma to innych 🙂

 

A więc jak zaczęła się Twoja przygoda z fizjoterapią i sportem wyczynowym?

Na obozy i zawody jeżdżę 13 lat. Swoją przygodę ze sportem olimpijskim zacząłem od kadry szermierki. Pierwszy raz byłem na zgrupowaniu po igrzyskach w Pekinie, w listopadzie 2008 roku. Miał to być wyjazd na chwilę, a wyszło z tego ponad 13 lat 🙂

 

Pracujecie przeważnie za kulisami. Opowiedz nam proszę przykładowy dzień z życia fizjoterapeuty na Igrzyskach, jak to wszystko wygląda?

To zależy od tego z jaką dyscypliną sportu się pracuje. Wiadomo, że każda dyscyplina i konkurencja ma swoje zwyczaje. W żeglarstwie jest tak, że od samego rana jesteśmy w porcie, ponieważ czekamy albo na warunki pogodowe bądź są odprawy meteorologiczne. W zależności od potrzeb zawodników, pracujemy na kozetce lub po prostu pomagamy jako personel pomocniczy – czasami trzeba przenieść wodę, czasem coś zorganizować. Każdy wypełnia luki – jesteśmy jednym zespołem. Igrzyska stawiają na wielozadaniowość i musimy jako fizjoterapeuci pilnować nie tylko by zawodnicy byli w formie, ale by całość zawodów przebiegała w sposób harmonijny.

 

Jakie urazy w żeglarstwie zdarzają się najczęściej?

Żeglarstwo jest o tyle specyficznym sportem, że nie ma jednego charakterystycznego urazu. Zdarzają się wypadki losowe, nie do przewidzenia, więc ciężko jednoznacznie powiedzieć. Jedni zawodnicy maja problem z kręgosłupem inni z kolanami, a jeszcze inni np. z barkami. Trudno powiedzieć. Poziom skomplikowania technicznego w tej dyscyplinie oraz ilość przeciążeń nastręcza różnych problemów.

W zeszłym roku mieliśmy dużo wypadków losowych, którym nie dało się zapobiec. Np. jeden z naszych zawodników, w wyniku kolizji dwóch łódek, uległ poważnemu wypadkowi – została złamana kość udowa. Na szczęście, dzięki pracy zespołowej całego Teamu Rehasport udało się zawodnika postawić na nogi – pojechał na Igrzyska, a w tym miesiącu zdobył brązowy medal na mistrzostwach Europy 😊  Dokładnie rok od wypadku. To udowadnia, że pomimo ciężkiego urazu, przy pracy zespołowej i kompleksowej opiece da się wrócić i robić wyniki.

 

Czyli stawiacie na pracę drużynową? Podobnie jak w klinice Dental Sense gdzie stawia się na kompleksowe podejście do zdrowia pacjentów.

Tak, czy w Rehasport, w Dental Sense czy w PZŻ pracujemy całym sztabem, kompetencje nawzajem się przenikają i uzupełniają, a to daje najlepsze rezultaty. Myślę, że taki system pracy daje największe bezpieczeństwo pacjentowi i zarazem zapewnia najszybszą drogę powrotu do zdrowia.

 

DSM Blog 2021 10 01 IMG 04Czy poza wspieraniem zawodników miałeś czas by zobaczyć stolicę Japonii? Poznać jej kulturę? Czy na Igrzyskach istnieje coś takiego jak czas wolny?

Tym razem nie, na szczęście był to nasz czwarty pobyt w Japonii 😊 Niestety z powodu COVID-u byliśmy w bańce olimpijskiej, czyli podróżowaliśmy pomiędzy hotelem, a portem za pomocą transportu olimpijskiego przez 6 tygodni. Przedostatniego dnia udało mi się „uciec z bańki” i kupić sobie kołowrotek wędkarski 😄 Ale to już było po zdobytym medalu dziewczyn Agnieszki Skrzypulec i Joli Ogar-Hill, więc już nie było ryzyka dla drużyny, wiązało się to z ewentualną kwarantanną dla mnie i późniejszym powrotem do kraju. W innych edycjach czas wolny był zależny od dynamiki grupy i ilości osób z jaką się współpracuje. Czasami rzeczywiście są sytuacje, że nie muszę być z zawodnikami i mam kilka godzin dla siebie, ale pomimo tego i tak ciągle jestem pod telefonem na tzw. „stand by” i mam maksymalnie 20/30 min by dojechać do grupy w razie nagłej potrzeby support’u.

 

Czy podczas igrzysk, wydarzyło się coś co było dla Ciebie wyzwaniem?

Każde igrzyska są wyzwaniem, z racji tego, że jest to duże obciążenie psychiczne. Wiele osób twierdzi, że igrzyska to zawody jak każde inne, ale jak już się dotrze na miejsce to czuć, że jest tam zdecydowanie więcej stresu i chęci osiągnięcia dobrego wyniku. Więc to jest bardzo duże wyzwanie, tym bardziej teraz w Tokio, gdzie byliśmy zamknięci i nie było możliwości „ucieczki”, chwili złapania oddechu. Każdy musiał znaleźć swój sposób na rozładowanie emocji.

 

To przyznaj się w końcu, pojedziesz na kolejne?

Ciężko powiedzieć, tak jak mówiłem – obiecałem wszystkim, że już kończę z wyjazdami. Po powrocie do domu z tegorocznych Igrzysk byłem na 100 % pewien tej decyzji, minęło kilka tygodni i ze 100% zrobiło się 95%, a podejrzewam, że po spotkaniu sztabu będzie jakieś 80% 😄 Aczkolwiek to zależy od wielu czynników, np. czy ilość kursów, na które udało mi się teraz dostać pozwoli pogodzić pracę w klinikach, naukę i wyjazdy oraz moją ciągłą chęć rozwoju. Praca ze sportem trochę to ogranicza. Na zawodach jest super, jednak, choć nas fizjoterapeutów nie widać, to pracujemy w ogromnym stresie. Mi zależy na byciu jak najlepszym, nie tylko dla zawodowych sportowców, ale też dla pacjentów z klinik - każdy przypadek uczy mnie czegoś nowego co zapewnia ciągły rozwój.

 

Igrzyska jednak, są dużym wyróżnieniem?

Tak, tym bardziej, że to były moje trzecie Igrzyska, więc nie był to przypadkowy wyjazd. Dla mnie jest to wyróżnienie, bo to pokazuje, że jestem elementem sprawnie działającego zespołu oraz to, że zawodnicy mi ufają. Kiedyś chciałem pracować ze sportem, ale nie myślałem, że to skończy się na igrzyskach, które są największą imprezą sportową na świecie.

 

Na zakończenie chciałabym wrócić do Twojego rozwoju i pozyskiwania wiedzy w ramach Europejskiej Akademii Osteopatii w Sporcie, powiedz proszę, jak będzie się ona przekładać na pracę z naszymi pacjentami w Dental Sense Medicover?

EASO to nie jedyny cykl szkoleń jakie zacząłem bądź ukończyłem w ostatnich latach. Od dłuższego czasu zaburzenia trawienia, wpływ stresu na zdrowie, zaburzenia rytmu dobowego, powrót do równowagi psycho-fizycznej i wszystko co z tym związane jest w kręgu moich zainteresowań. Tą wiedzę staram się poszerzać na licznych master course osteopatycznych.

Ułatwia to pracę z pacjentami, którzy mają problem z SSŻ (staw skroniowo-żuchwowy). Jak każdy wie, te dolegliwości to często skutek rzeczy głębiej schowanych. Na szczęście praca w Rehasport czy w Dental Sense Medicover nie pozwala zamknąć się w jednych ramach i zmusza do ciągłego rozwoju. Taka praca daje dużą satysfakcję, bo pokazuje jak z pozoru niezwiązane ze sobą aspekty jednak się zazębiają i jak praca w zespole zmusza do ciągłych poszukiwań. Tym bardziej jak współpracuje się z lek. dent. Łukaszem Lassmann, który wertuje ciągle nowe badania i doniesienia ze świata nauki;)

 

Bardzo Ci dziękuję za poświęcony czas, trzymam kciuki za dalszy rozwój i życzę samych sukcesów.